wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 6


Ja i pan Styles, lub Harry (jakkolwiek wolisz) kierowaliśmy się do mojego domu jego wygodnym i eleganckim Range Roverem. Koniecznie potrzebowałam snu, ale cieszyłam się towarzystwem Harrego. Słuchaliśmy radio w jego samochodzie i śpiewaliśmy, wykorzystując resztki powietrza w płucach, piosenki N sync. Po około piętnastu minutach jazdy przez różne dzielnice, w końcu znaleźliśmy się niedaleko mojego żółtego, przyzwoitej wielkości domu. Kiedy samochód zatrzymał się, chwyciłam mój płaszcz i torebkę i sięgnęłam do klamki. Jednak zanim zdążyłam otworzyć drzwi, pan Styles mnie uprzedził, i trzymając otwarte drzwi, uśmiechał się i czekał, aż wyjdę z samochodu.
- Aww, dziękuję. Chyba nikt mnie tak nigdy nie traktował - powiedziałam, przerzucając płaszcz przez ramię.
- Nawet chłopak, czy coś?
Pokręciłam lekko głową.
- Tak na prawdę nigdy nie byłam w jakimś poważnym związku. Coś bardziej jak przelotny romans, nic więcej.
Harry wyglądał na lekko zszokowanego, zmarszczył brwi, żeby pokazać że nad czymś myśli.
- Cóż, z tego co wiem, jesteś wspaniałą dziewczyną, widocznie nie doceniali tego, co mają - Jego promienny uśmiech pojawił się na twarzy, a zewnętrzne światło stworzyło błysk w jego oczach o pięknym kolorze.
Moje usta otworzyły się szeroko, ale żadne słowo nie mogło się z nich wydostać, z powodu:
1) Sposobu w jaki dziś wyglądał. Boże, on był po prostu cholernie atrakcyjny.
2) Mojej kompletnej nieporadności i nieumiejętności przyjęcia jakiegokolwiek komplementu.
3) Tego, jak miły był. Nikt nigdy nie powiedział mi takich słodkich słów jak on przez ostatnie dni.

On sprawiał, że czułam się pewnie, jest taki niesamowity. Fakt, że może mieć każdą dziewczynę jaką tylko zechce, a wybrał odwiezienie 18. latki do domu z pracy, zamiast iść do klubu, przywieść do domu jakąś laskę i się z nią pieprzyć. To mi pochlebiało. On jest zdecydowanie inny od wszystkich chłopaków, których poznałam. Jest jedyny w swoim rodzaju; bynajmniej jest mało osób takich jak on. Ktokolwiek go poślubi, będzie według mnie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. W rzeczywistości, będę potajemnie zazdrościć jej tego przez całe życie.
- Del? Delilah?
W końcu powróciłam do rzeczywistości, ponieważ moje przemyślenia przerwał anielski głos wzywający moje imię.
- Tak? Coo? Przepraszam, po prostu się zamyśliłam... - powiedziałam, śmiejąc się z mojej głupoty.
- Jest w porządku. Nie żebym cię komplementował, czy coś - powiedział z sarkazmem, uśmiechając się.
- Hej! - pisnęłam. - Słyszałam komplement... i dziękuję.
- Nie ma sprawy - odpowiedział Harry, kiedy jego dołeczki postanowiły przywitać końciki jego ust zakrzywione w uśmiechu, które eksponowały jego idealnie białe zęby.
- Cóż, lepiej wejdź do środka. Jest noc przed szkołą, a nie chcę być odpowiedzialny za twoje przysypianie na lekcjach - powiedział żartobliwym tonem, z małym uśmieszkiem na twarzy.
Zaśmiałam się nad jego sposobem bycia autorytetem. Zachowywał się jak osoba w moim wieku. Był dojrzały i w ogóle, ale bardzo łatwo nam się rozmawiało.
- Dobrze, panie Sty... - zająknęłam się - Harry - westchnęłam lekko.
- No, w końcu załapałaś! - powiedział Harry, ostatnie słowo wymawiając głośniej, z wyższą tonacją, wydając się nadmiernie i wręcz dramatycznie podekscytowany. Zaśmiałam się, chwytając moje rzeczy.
- Zobaczymy się jutro - powiedziałam, machając mu na pożegnanie. Odwróciłam się, żeby ostatni raz spojrzeć na Harrego, kiedy przekręciłam klucz w zamku drzwi i weszłam do środka.

Wbiegłam po schodach do pokoju z radosnym uśmiechem, gdzie natychmiast rzuciłam się na moje wygodne łóżko.
Jego twarz, jego słowa, jego urok, jego ciało. Cały on. To jedyna rzecz zaprzątająca mój umysł. Zastanawiałam się nad jego rodziną, czy miał rodzeństwo; rozmyślałam o tym, czy ma inne talenty obok byciem czarującym i uroczym oraz śmiertelnie wspaniałym.
Moje myśli szybko przeniosły mnie z powrotem do dzisiejszego wieczoru w Starbucks. On ze mną flirtował, prawda? Ale, być może, on po prostu był taką osobą. W tym momencie byłam całkowicie obłąkana przez moje myślenie. Dźwięk otwieranych drzwi był jedyną rzeczą, która była w stanie wyrwać mnie z transu.

______________________

Nie byłam pewna, czy zdołam przetłumaczyć rozdział na czas, ale proszę bardzo, udało mi się :)
W rozdziałach często pojawiają się rzeczy trudne do przetłumaczenia, jednak staram się jak mogę, żeby wszystko brzmiało zrozumiale. Jeśli macie jakieś uwagi, śmiało piszcie w komentarzach.

Jeśli czytacie bloga, to proszę, zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza. Dodajemy codziennie rozdziały i byłoby miło, gdybyście docenili naszą pracę i skomentowali rozdział. Chciałabym wiedzieć, ile mniej więcej Was jest, bo to chyba bez sensu tłumaczyć rozdziały dla 5 osób. Z góry bardzo dziękuję.

Adzia aka @thisisbiebah xX

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 5

Spojrzałam w górę, by zobaczyć nikogo innego, jak Pana Stylesa. Nieprzytomny uśmiech pojawił się na mojej twarzy na widok jego pięknych ust uformowanych w uśmieszek.
 - Co za zbieg okoliczności - Powiedział bębniąc palcami w zielony blat. Zaśmiałam się lekko z jego uwagi i odgarnęłam blond włosy przez ramię, by wyglądać bardziej reprezentacyjnie.
 - Tak, wielki. Filiżanka kawy, prawda?
 - Rzeczywiście, w moim starym apartamencie mieszkałem przecznice od kawiarni i każdej nocy o tej porze przychodziłem na filiżankę. Chyba po prostu przyzwyczaiłem się do takiego trybu. - Powiedział, odgarniając włosy na bok, dzięki czemu mogłam wyraźnie ujrzeć jego piękne, zielone oczy. Boże, on był wspaniały.
 - Ah, rozumiem. Nie jestem osobą która lubi zmiany.
 - Cieszę się że wiesz na czym stoję. Zawsze dobrze jest przebywać wokół ludzi, którzy mogą zrozumieć co czujesz. - Jego dołeczki były teraz całkowicie widoczne, przez promienny uśmiech który rozprzestrzenił się na jego twarzy.
 - Znam to uczucie. Zgaduję że dlatego nie mam bliskich przyjaciół, nikt mnie zbytnio nie rozumie.
 - Mam to samo - Odpowiedział. Podniósł wzrok z lady na mnie a ja poczułam motylki w brzuchu. Miałam tak za każdym razem kiedy się na mnie patrzył, moje bicie serca wzrastało i można było je usłyszeć prawdopodobnie kilometry stąd.
 Stałam tak chwilę po prostu obserwując jego twarz. Jego jasne oczy, piękne usta, kości policzkowe a następnie wspaniała szczęka. Praktycznie się śliniłam kiedy usłyszałam chrząknięcie Tracie. Podniosłam głowę by zobaczyć jak do mnie mruga i wraca do pracy; czyszczenia filiżanek po kawie.
 - Więc co zamawiasz? - Zapytałam starając się uniknąć kolejnej niezręcznej sytuacji.
 - Oh, tak. - Powiedział Harry i nieznacznie się do siebie zaśmiał - Poproszę mrożoną kawę z mlekiem.
 Moje palce wbijały zamówienie do kasy, w czasie kiedy moje oczy potajemnie próbowały wpatrywać się w niego.
 - 5,47 -  Powiedziałam i odgarnęłam włosy za ucho. Kiedy wyjął portfel i wyciągnął określoną kwotę ja wróciłam do niego z rachunkiem. Nasze ręce się dotknęły, tylko na sekundę, ale to była chwalebna sekunda.
 - Więc, jak długo tu pracujesz? - Zapytał Harry kiedy ja podeszłam do blendera.
 - Nieco ponad rok - Odpowiedziałam nalewając kawy do blendera wraz z niewielką ilością lodu i mleka, tak jak zamówił.
 Nie rozmawialiśmy dopóki nie podałam mu mrożonej kawy a on powiedział łagodnie "dziękuje". Po tym Pan Styles udał się na wygodny fotel gdzie usiadł z książkami i papierami; zakładałam że sortował jakieś dokumenty. Do czasu pozostałego do zamknięcia wyczyściłam miksery, zamknęłam kasę i uporządkowałam wszystko co wydawało mi się nie na miejscu. Zerknęłam na zegarek, na którym była godzina 9:05. Hmm, może powinnam trochę poflirtować? Co mam do stracenia?
 - Panie Styles - Powiedziałam, wychodząc zza lady.
 - Możesz mi mówić Harry, nie jesteśmy w szkole prawda. - Odpowiedział z lekkim uśmieszkiem. Harry. "Pasuje mu" pomyślałam.
 - A więc Harry - Stanęłam naprzeciw niego - Jest 9:05 a zamykamy o 9:00. Obawiam się, że jestem zmuszona cię wyrzucić. - Powiedziałam z lekko uwodzicielskim tonem, ale wciąż normalnych i przyjaznym. Uśmiechnął się lekko podczas zbierania swoich książek i dokumentów. Podniósł się, tworząc między nami krótką odległość. Zaobserwowałam go z bliska. Jak na zawołanie, mój telefon zaczął dzwonić wewnątrz mojej torby.
 - Tak? - Powiedziałam nieco agresywnie. No ale czy możecie mnie winić? Miałam taki piękny widok na mojego przystojnego, boga seksu, nauczyciela chemii.
 - Kochanie, przykro mi, ale coś mi wyskoczyło w pracy.
 - Mamo, jak do cholery mam się dostać do domu?! - Mój głos już był pełny złości.
 - Czy Tracie może cię zabrać? - Zapytała.
 - Nie, ona musi się dostać do drugiej pracy. Wiesz o tym. A autobus już przestał jeździć. - Dodałam zanim zdążyła zadać pytanie z tą opcją.
 - To chyba będziesz musiała się przejść, przykro mi kochanie - Powiedziała przepraszająco, ale szczerze mówiąc nie byłam teraz w nastroju, bez względu na to jak była miła.
 - Nie ważne - Jęknęłam rozłączając się.
 - Trzeba cię powieść? - Głos, o którym zapomniałam, zabrzmiał echem w moich uszach.
 - Nie, jest w porządku - Starałam się mówić z najlepszym sztucznym uśmiechem.
 - Nie pozwolę ci iść w taką chłodną pogodę. Pozwól że zabiorę cię do domu. - Powiedział najbardziej łagodnie jak mógł.
  Moje policzku musiały przybrać teraz kolor czerwonej róży, przez to jak słodko wyglądał gdy był zły, do nieco młodocianej, nastoletniej dziewczyny.
 - Jeśli to nie jest kłopot... - Powiedziałam, patrząc w ziemie, starając się ukryć rumieńce. Pan Styles się zaśmiał.
 - Jesteś taka słodka. - Powiedział ale po chwili odchrząknął, najwyraźniej próbując zatuszować nieco niewłaściwą uwagę, w kierunku jednego z jego uczniów. Zakaszlałam lekko kiedy przeprosił po czym udałam się do pokoju obok po płaszcz i torebkę. Po tym poszłam do łazienki i przemywałam twarz zimną wodą by pozbyć się rumieńców, które pojawiały się na moich policzkach częściej niż zwykle; prawdopodobnie przez obecność Pana Stylesa. Złapałam za ręcznik papierowy, wyczyściłam się z wody i zarzuciłam włosy by wyglądać bardziej reprezentacyjnie. Częściowo zadowolona z mojego wyglądu, wyszłam do holu i podeszłam do Pana Styl... Znaczy się, Harry'ego.
 - Gotowa? - Zapytał podczas ubierania swojego płaszcza.
 - Gotowa - Odpowiedziałam, robiąc to samo z moim czerwonym płaszczem w groszki.
 Usłyszałam brzęk, podczas gdy wyciągał kluczyki z kieszeni w drodze do drzwi wyjściowych.
 - Panie przodem - Powiedział, otwierając je i przytrzymując dla mnie. Jak można się domyślić, pieprzone rumieńce znów pojawiły się na mojej twarzy. Świetnie.
 Poczekałam na niego przy drzwiach, nie wiedziałam przecież jakim samochodem przyjechał. Nacisnął przycisk na kluczach i włączyły się światła czarnego Range Rovera.
 - Fajny samochód, Panie Sty - Przerwał mi jego głęboki, gardłowy głos.
 - Harry - Stwierdził z wspaniałym uśmiechem.
 - Przepraszam - Lekko zachichotałam - Fajny samochód, Harry - Powtórzyłam tak jak wolał i zajęłam miejsce pasażera.

***

    A więc mamy już 5 rozdział :) Dziękujemy za tyle wejść i komentarzy. Miło by było, jeśli czytacie - zostawcie po sobie jakiś ślad. Na razie rozdziały pojawiają się codziennie, dlatego że są dość krótkie. Nie musicie przynajmniej długo czekać. Niedługo już bardziej rozwinie się akcja, to wam mogę obiecać haha :) Miłego czytania.
 Karolina @chersdarling xx 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 4


Reszta dnia minęła powoli, prawdopodobnie ze względu na moją niespokojną postawę przed ostatnią lekcją. Podczas siedzenia na 7 godzinie w klasie, stukałam ołówkiem w ławkę, zirytowana snutą przez nauczyciela historię, która sprawiała że stawałam się coraz bardziej znudzona. Lekcja wydawała się trwać wieczność. To znaczy, do czasu kiedy, ku mojej radości, zadzwonił dzwonek, co oznaczało, że lekcja matematyki się zakończyła, a chemia miała się zacząć lada chwila. Niemal pobiegłam w kierunku sali, zachwycając się panem Stylesem. Jak można nie mieć obsesji na punkcie tak boskiej osoby ludzkiej? Weszłam do klasy i zauważyłam, że pan Styles siedzi przy biurku. Mój wzork zatrzymał się na nim na chwilę. Udałam się do przypisanego mi miejsca i wyjęłam ołówek z piórnika. Kiedy uniosłam głowę, napotkałam wzrok pana Stylesa, który widocznie na mnie zerkał. Kiedy powrócił do rzeczywistości, natychmiast opuścił głowę w dół, w kierunku ekranu swojego iPhone, którego trzymał w dłoni. Uśmiechnęłam się do siebie; pochlebiało mi to, że taki facet jak on mógł zwrócić na mnie uwagę. Nie byłam typem dziewczyny, która ciągle ma chłopaków, więc pan Styles pewnie bardziej polubił moją osobowość. Kiedy uczniowie przygotowali się do lekcji, pan Styles stanął przed tablicą, oczekując aż będzie mógł rozpocząć lekcję. Dosłownie nie mogłam oderwać od niego wzroku. Ubrany był w niebieską koszulę wetkniętą w ciemnoszare spodnie, z czarnymi Toms'ami na stopach. Jego loki ułożyły się idealnie, a skóra świeciła od promieni wpadających przez okno wprost na niego. Kiedy nasze oczy się spotkały, patrzył wprost na mnie, uśmiechając się figlarnie. Moje policzki zrobiły się mocno czerwone, kiedy zawstydzenie rysowało się na mojej twarzy. Spuściłam głowę w dół, żeby wyglądało to tak, jakbym była tak, oooh, tak bardzo zajęta odrabianiem pracy domowej z chemii z zeszłej nocy, kiedy tak naprawdę chciałam jedynie uniknąć niezręcznego kontaktu wzrokowego. Zdecydowanie przyłapał mnie na sprawdzaniu go. Ale cholera, ten uśmieszek. Poprawka; ten kurewsko seksowny uśmieszek! Czy on chce, żebym patrzyła na niego w ten sposób? Czy po prostu podoba mu się to zainteresowanie? Dzwonek nagle zbił mnie z tropu. Siedziałam na krześle kilka sekund dłużej, dopóki nie uświadomiłam sobie, że to już koniec szkoły tego dnia. Wstając z krzesła chwyciłam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę drzmi, spodziewając się że przejdę niezauważona.
- Delilah? - przywołał mnie zza biurka pan Styles. Uwielbiałam sposób w jaki mówił moje imię, nawet jeśli nie padło z jego ust wiele razy, wciąż brzmiało cudownie. Cholera, wszystko co mówił było piękne.
- Tak? - odpowiedziałam. Pan Styles powoli podchodził do mnie bliżej, i bliżej. Powinnam się uszczypnąć? Co on robił? Boże, mam nadzieję, że to nie wiąże się z pocałunkiem...
Pan Styles stał teraz mniej więcej dwie stopy przede mną.
- Chciałem tylko powiedzieć, że... - urwał na moment, kiedy spojrzał martwo w moje oczy; czułam jakby mógł zajrzeć w głąb mojej duszy. Był teraz tylko stopę ode mnie, co sprawiło że mimowolnie się zarumieniłam. Mój oddech stał się nieregularny, kiedy utrzymywałam z nim silny kontakt wzrokowy.
- Chciałem tylko powiedzieć... - Harry odetchnął, zanim słowa wydostały się z jego idealnych ust.
- Chciałem tylko powiedzieć, że wyglądasz dziś pięknie. Przepraszam, jeśli to niestosowne z mojej strony, ale po prostu czułem potrzebę, aby ci to powiedzieć - powiedział, patrząc w ziemię i wkładając ręce do kieszeni spodni. Zajęło mi to kilka sekund, aby odpowiedzieć, ale ostatecznie odzyskałam możliwość oddychania.
- Dziękuję - odpowiedziałam, przygryzając dolną wargę.
- Udanego weekendu - powiedział.
- Panu również - powiedziałam, obdarowując go uśmiechem.
Powoli wyszłam z klasy i skierowałam się do szafki z uśmiechem, który zapewne pokrywał większość mojej twarzy. Ja, Delilah Sanford, byłam zauroczona w nauczycielu. Nie chciałam przyznać się do moich uczuć, ale moja głowa krzyczała to 24 godziny na dobę. Moje myśli przerwał dźwięk piosenki Johna Mayera "Gravity", dochodzącej z mojego telefonu. Pospiesznie zaczęłam szukać telefonu w torebce, ale na moje nieszczęście, torebka była załadowana śmieciami, więc jak zwykle znalezienie komórki zajęło mi około 5 minut. W końcu poczułam telefon na samym dnie torebki, gdzie sam wpadł w moje ręce. Spojrzałam na ekranie, żeby sprawdzić kto wykonał nieodebrane połączenie.
- Panno Sanford - usłyszałam zbyt anielski głos, dochodzący z klasy.
- Tak, panie Styles?
- Uwielbiam twój dzwonek. To jedna z moich ulubionych piosenek.
Uśmiechnęłam się i oparłam biodro o szafkę.
- Moja też. To mój dzwonek od jakichś 2 lat. Jego głos jest niesamowity.
Pan Styles uśmiechnął się szeroko; staliśmy tu rozmawiając przez około 10 minut, a teraz poprostu staliśmy i uśmiechaliśmy się do siebie jak idioci.
- "Gravity, stay the hell away from me" - mój telefon było słychać w całym korytarzu.
- Słucham? - powiedziałam, odpowiadając na telefon.
- Delilah, Kelsie nie może przyjść dziś wieczorem. Czy mogłabyś wziąć jej zmianę? - głos mojej szefowej, Tracie, zabrzmiał w moim uchu.
- Jasne, o której godzinie? - zapytałam, oddalając się od Pana Stylesa i machając mu na pożegnanie.
- Za 10 minut. Dasz radę?
- Tak, na pewno. Będę tak szybko jak to możliwe - powiedziałam, ruszając na przystanek.
- Dziękuję, Del. Do zobaczenia - odetchnęła Tracie i odłożyła słuchawkę.
Rozłączyłam się i czekałam na autobus, którym dotrę do Starbucks w śródmieściu, gdzie musiałam pracować przez 4 dni w tygodniu.

Po 10 minutach podeszłam do drzwi Starbucks z przymocowanym do nich dzwonkiem, który sygnalizował, że ktoś wszedł do kawiarni. Były tu tylko 2 czy 3 osoby, co było dla mnie dobre, ponieważ mój umysł był wystarczająco rozproszony przez pana Stylesa, żeby użerać się z milionem klientów.
- Delilah, udało ci się! - krzyknęła Tracie. Na jej twarzy malowała się dozgonna wdzięczność.
- Co chcesz, żebym dziś robiła? - zapytałam. Zwykle przyjmowałam zamówienia, podczas gdy ktoś inny robił napoje, ale dziś Tracie i ja byłyśmy jedynymi pracownikami, więc przyjmowałam zamówienia i je realizowałam.

Była godzina 8.30 w nocy, więc sklep zaczął się "wyciszać". Miałyśmy przyzwoitą ilość klientów odkąd tu przyszłam (około 7-10), a teraz pozostało ich tylko 2, ale oni już kończyli konsumować swoje zamówienia. Tracie zaczęła wycierać stoły widząc, że jest już prawie 9. Miałyśmy nadzieję, że uda nam się wyjść ze sklepu około 9.15. Przebywałam w moim miejscu (za ladą, obok kasy) i odrabiałam pracę domową z chemii, o której nie miałam bladego pojęcia, co było spowodowane tym, że marzyłam o panu Stylesie zamiast skupić się na lekcji. Naprawdę muszę zaprzestać z moimi gównianymi marzeniami.
Nagle usłyszałam dzwonek sygnalizujący, że ktoś albo zamknął, albo otworzył drzwi. Poprzedni klienci już opuścili kawiarnię, ponieważ zostało 15 minut do zamknięcia, a nowi klienci zwykle nie przychodzą po 8.45. Westchnęłam z frustracją nad problemem, z którym borykałam się przy odrabianiu lekcji. Co to jest kurwa mol!? I dlaczego jest tak ważny dla...
Moje myśli zostały przerwany przez kogoś o głębokim głosie, kto właśnie odchrząknął.

______________

Czwarty rozdział mamy za sobą :)
Mam nadzieję, że wszystko brzmi zrozumiale, za ewentualne błędy bardzo przepraszam. Staram się tłumaczyć najlepiej jak potrafię. Cieszę się, że zyskujemy z Karoliną coraz więcej czytelników. Dziękuję, że poświęcacie czas na czytanie naszych tłumaczeń.

+ Prawdopodobnie jutro pojawi się 5 rozdział, przetłumaczony przez Karolinę.
Co do 6 rozdziału, to nie jestem pewna czy dam radę go przetłumaczyć na wtorek, więc z góry przepraszam.

++ Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zostawcie swoją nazwę twittera w komentarzu.

Adzia (@thisisbiebah) x

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 3

 Odpłynęłam w krainę snu, a kiedy się obudziłam na moim zegarku była 5 rano. "Spałam cały dzień" pomyślałam, kiedy się dobrze wybudziłam. No cóż, nie mam nic lepszego do roboty więc mogę jakoś zadbać o mój strój przed pójściem do szkoły. Potajemnie wiedziałam dlaczego chcę bardziej zająć się moim wyglądem, ale nie chciałam przyznać że to dla mojego nowego, atrakcyjnego nauczyciela chemii.
  Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Podłączyłam iPoda do głośników i wskoczyłam pod ciepły prysznic. Utwór Coldplay "Viva La Vida" rozbrzmiewał w mojej łazience a ja zrobiłam swoje własne karaoke pod prysznicem. Następnym wykonawcą był John Mayer a moje myśli były już skupione na Panu Stylesie. Wkrótce już wyobrażałam sobie jak mógłby wyglądać pod prysznicem. Woda spływająca po jego wspaniałym, wysportowanym ciele, lekko wystająca żyła na jego szyi i oczywiście jego dar wiszący w dół. Szybko otrząsnęłam się z wulgarnych i intrygujących myśli i przekręciłam gałkę w lewo by wyłączyć wodę. Chwyciłam ręcznik zawieszony obok prysznica i owinęłam nim moje mokre ciało.
  Idąc w stronę lustra złapałam grzebień i próbowałam mocno rozczesać włosy. Następnie wysuszyłam je, podeszłam do szafki nocnej i wzięłam różową kosmetyczkę w panterkę. Położyłam jej za wartość w łazience i zrobiłam swój codzienny makijaż. Użyłam bronzer po którym miałam wyglądać "jak po powrocie z plaży". Przynajmniej tak pisało na etykietce.

   Następnie postanowiłam zająć się oczami. Użyłam brązowego cienia do oczu na dolnej powiece a górną pokryłam białym i błyszczącym, żeby podkreślić moje zielone oczy. Korzystając z czarnego eye-linera, namalowałam małe linie na krawędziach górnych i dolnych powiek, a wszystko wykończyłam używając grubej warstwy tuszu.
 Spojrzałam w lustro - moje już suche włosy były już gotowe na maksymalne wymodelowanie. Chwyciłam lokówkę, połączyłam ją i użyłam produktu stosownie do wskazówek, żeby loki utrzymały się dłużej. Gdy się nagrzała, rozdzieliłam włosy na dwie strony, wzięłam kosmyk i owinęłam go wokół lokówki. Kiedy skończyłam i włosy i makijaż, udałam się do sypialni by wybrać jakiś strój. Na moim zegarku była 6:45 co oznaczało że miałam pół godziny, przed wyjściem do szkoły.
  Idąc w stronę szafy zdecydowałam co ubiorę. Obejrzałam się by upewnić się że wszystko jest w moim guście.  Zarzuciłam włosami, byłam usatysfakcjonowana: musiałam przyznać że wyglądałam cholernie gorąco. Chwyciłam torbę, zawiesiłam na ramieniu i ruszyłam na dół do kuchni. Położyłam ją na blacie i zajęłam się zawartością lodówki. Sok pomarańczowy krzyczał moje imię, więc sięgnęłam po szklankę i go nalałam. Podeszłam do stołu i usiadłam przy nim by móc się delektować. 
 - Promieniejesz tego ranka - Powiedziała mama jednocześnie chwytając płaszcz zwisający na krześle - Wyglądasz bardziej zadbana niż zwykle... - Dodała, i poświęciła chwile by ogarnąć mnie wzrokiem - Czy jest jakiś chłopak o którym powinnam wiedzieć?
 - Nie, mamo, po prostu wcześniej wstałam, spałam jakieś 12 godzin - Odpowiedziałam.
 - Dobrze, wyglądasz dzisiaj ślicznie, kochanie - Powiedziała, pocałowała mnie w głowę i zaczęła iść w stronę drzwi. Robiąc to samo, wzięłam płaszcz, torbę z blatu i wyszłam do samochodu.


   Była 8:00 a zajęcia miałam na 8:10. "Przeskanowałam" swój umysł zastanawiając się co mogę zrobić, zanim zauważyłam puste miejsce na podłodze w przedpokoju. Zamykając szafkę udałam się do 'mojego zakątka' i zostawiłam tam rzeczy. Bezmyślnie przeszukiwałam mój telefon i sprawdzałam wszystkie portale społecznościowe, dopóki on nie przerwał mojej czynności
 - Witaj Delilah - Głęboki i ochrypły głos przywitał się stojąc nade mną.
 - Dzień dobry, Panie Styles - Odpowiedziałam.
  Zauważyłam że przez chwilę obserwował mój wygląd. 
 - Twoje włosy bardzo dobrze dziś wyglądają - Powiedział ale po chwili mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.
 - Oh, dziękuje - Poczułam że robię się czerwona.
 - Cóż, widzimy się za godzinę, panno Sanford - Powiedział i szybko ruszył korytarzem prowadzącym do jego klasy. Wciąż mogłam zobaczyć jego dziwny wyraz twarzy, jakby myślał, że komplementowanie mnie, było niestosowne. Nie wiedział, że to dla niego starałam się lepiej wyglądać. Uśmiechnęłam się do siebie wspominając naszą krótką rozmowę

***

 Pewnie zauważyliście że rozdziały są dość krótkie, ale dlatego dodajemy je dosyć często, praktycznie codziennie :)  Opowiadanie niedługo się rozkręci, o to się nie bójcie haha. 
  Jeśli chodź trochę Was to zaciekawiło, i chcecie żebyśmy tłumaczyły dalej - zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza, to bardzo motywuje:) Już niedługo możecie spodziewać się nowego rozdziału.
 Karolina @chersdarling xx

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 2


Wszystkie dziewczyny niemal omdlewały na widok nowego, atrakcyjnego nauczyciela chemii. Miał pięknie wyrzeźbione ciało; jego czerwona koszulka podkreślała idealnie wymodelowany brzuch.
Był niezwykle promienny. Jasne turkusowe oczy w kształcie migdałów, brązowe kręcone włosy podkreślały jego rysy twarzy. Jego kości policzkowe były męskie i uwydatniały wyrzeźbioną szczękę. Okej, muszę to przyznać. Ten skurwysyn był bez zarzutu.

- Wasza stara nauczycielka, pani Wetter zdecydowała się przejść na emeryturę, więc będę was uczył przez następny rok. Zgaduję, że chcecie wiedzieć nieco więcej o mnie, więc możecie zapytać o wszystko, co przyjdzie wam do głowy. Odpowiem na nie najlepiej jak potrafię. Tylko proszę, nie zadawajcie niestosownych pytań. - Klasa (głównie dziewczęta) zareagowała chichotem na żart pana Stylesa. Ale hej, nie winię go. Przecież dziewczyny mogą myśleć o całkiem nieprzyzwoitych rzeczach. Głównie dziewczyny podniosły rękę, żeby zadać pytanie panu Stylesowi i jestem pewna, że nie był tym zaskoczony; po prostu wyglądał jak rodzaj osoby, który miał wiele dziewczyn.
- No dobrze, ty - powiedział wskazując na dziewczynę z blond włosami, siedzącą w drugim rzędzie.
- Ma pan dziewczynę? - zapytała, trzepocząc rzęsami. Zachichotałam, patrząc na jej technikę flirtu. Pan Styles zaśmiał się razem ze mną, kiedy spojrzał w moim kierunku. Spojrzenie trwało zaledwie kilka sekund, ale, o mój Boże, ten człowiek sprawił że się zarumieniłam.
- Nie, jestem singlem - odpowiedział. W całej klasie było słychać chichoty i szepty. Prawdopodobnie dziewczyny zaczęły planować swoje życie z jego udziałem. Nie mogłam nic na to poradzić, ale sama również się uśmiechnęłam.
Wybierał wiele innych dziewczyn, które podniosły swoje ręce. Okazało się, że ma 24 lata, jest świeżo po studiach i mieszka sam w małym apartamencie. Miał jedną, starszą siostrę o imieniu Gemma; uwielbiał Johna Mayera i Coldplay. Im więcej czasu przebywałam w klasie, tym bardziej atrakcyjny i interesujący mi się wydawał. Jak na nauczyciela był dość wyluzowany i bardzo atrakcyjny, ale to nie miało nic do rzeczy.
Nie mogłam nic na to poradzić, ale gdy rozpoczął lekcję byłam całkowicie rozproszona przez jego obecność. Był inteligentny, przystojny i uroczy. Dziękuję, Boże, za wysłanie tak perfekcyjnego człowieka do mojej szkoły.
Gdy zadzwonił dzwonek, podniosłam moje książki i wstałam z mojego krzesła. Kiedy już wychodziłam z klasy, moje książki i notatki wymknęły mi się z rąk. Cholera, zaklęłam pod nosem. Zaczęłam podnosić moje rzeczy, gdy nagle zobaczyłam czyjąś dłoń na mojej książce od chemii. Spojrzałam w górę i zobaczyłam pana Stylesa i jego wszystkie atrakcyjności, jeśli istnieje takie słowo. Uśmiechnęłam się do niego lekko, kończąc zbierać upuszczone rzeczy.
- Dziękuję - powiedziałam, poprawiając bluzę.
- Proszę bardzo - odpowiedział, wręczając mi resztę podręczników. Staliśmy tam, patrząc się na siebie. Zdawało się to trwać godziny, a było to zaledwie 30 sekund. Pan Styles odchrząknął i wrócił do biurka.
- Miłego popołudnia - odezwał się, kiedy byłam już poza salą.
- Panu również - odpowiedziałam i podeszłam do szafki. Nie mogłam przestać myśleć o sytuacji, w której ja i pan Styles właśnie się znaleźliśmy. To znaczy, myślę że to była jakaś sytuacja? Myślę, że to nie było nic wielkiego, ale zachowuję moje nadzieje. Szybko usunęłam z głowy myśl o tym, że mogłabym mu się spodobać, wiedząc, że mam tylko 18 lat i nie jestem zbyt atrakcyjna. To nie było tak, że uważałam się za brzydką, po prostu wyglądałam przeciętnie. Chwyciłam płaszcz i szalik z haczyka w szafce i udałam się na przystanek autobusowy.

Po 10 minutach jazdy autobusem, wyjęłam klucz z kieszeni i włożyłam go do zamka. Kiedy nacisnęłam klamkę, od razu poczułam ciepło domu. Weszłam do środka, zdjęłam buty i rzuciłam płaszcz oraz szalik na krzesło. Szybko udałam się po schodach do mojej sypialni. Usiadłam na łóżku, wyczerpana brakiem snu zeszłej nocy. Skulona pod kołdrą włączyłam telewizję. Decydując się na obejrzenie "The Notebook" położyłam się wygodnie i skupiłam na filmie. Po kilkunastu minutach poczułam, jak moje powieki stają się ciężkie. Pozwoliłam im opaść, nadal słuchając filmu. Prawdopodobnie nie więcej niż minutę później czułam, jak zapadam w głęboki sen.

_________________

No, to mamy 2 rozdział :)
Przypominam - jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zostawcie swoją nazwę twittera w komentarzu.
@thisisbiebah xx

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 1


"Przepraszam za spóźnienie, klaso. Nazywam się Pan Styles i jestem waszym nowym nauczycielem chemii w tym roku"

  Obudziłam się na dźwięk budzika który rozbrzmiał w moim pokoju. Lato oficjalnie się skończyło, i niestety teraz muszę się przystosować do całkiem innego harmonogramu snu. Leżałam jeszcze przez parę sekund starając się dobudzić aż w końcu westchnęłam i wyłączyłam irytujący alarm. Powoli podniosłam moje ciało z, jakże ciepłego, łóżka i postawiłam stopy na podłodze. Kiedy w końcu wstałam, skierowałam się w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro by zobaczyć nie ułożone włosy i przemęczone oczy. Spięłam włosy w kok, użyłam trochę korektora by spróbować ukryć wory pod oczami a na dodatek zrobiłam swój codzienny makijaż, trochę mascary i balsam do ust. Idąc w stronę szafy, myślałam o tym co założę, aż w końcu zdecydowałam się na czerwoną bluzę z kapturem, rurki i czarne tomsy. To był mój ostatni rok w szkole, i szczerze, nie miałam zamiaru ubierać się jakoś fantazyjnie, nie miałam zamiaru nikomu zaimponować.
 - Delilah, pośpiesz się! Jeśli nie będziesz gotowa za pięć minut, będziesz musiała pójść na autobus. - Usłyszałam krzyk mamy z dołu. Zeszłam, wzięłam musli i pobiegłam do samochodu. Zapięłam pasy i wreszcie się zrelaksowałam. - I co, jesteś podekscytowana ostatnim rokiem w szkole?
- Myślę że tak - Odpowiedziałam - Jestem gotowa by opuścić tą szkołę. Wiesz, wszyscy są już tutaj samodzielni.
Mama kiwnęła głową i mruknęła przepraszającym tonem "wiem", kiedy chwyciła moją rękę na krótką chwilę.
- Trzymaj się, kochanie - Powiedziała z opiekuńczym uśmiechem. Byłam szczęśliwa, że mam w niej takie wsparcie, była trochę jak najlepsza przyjaciółka.
Kiedy samochód się zatrzymał, otwierałam drzwi trochę dłużej niż powinnam.
- Pa, skarbie - Mama wysłała mi buziaka a ja jej pomachałam i powoli ruszyłam w stronę znajomego budynku. 
  
  Z momentem kiedy otworzyłam duże, drewniane drzwi, zobaczyłam wszystkie znajome twarze, które widywałam tu od paru lat. Byłam raczej spokojną dziewczyną, nie aspołeczną, ale zrównoważoną. Osoby które na prawdę chciały mnie poznać, musiały zobaczyć moją bardziej towarzyską stronę. Wzięłam mój plan lekcji i zapoznałam się z tym dla mojej klasy. Była to "mieszanka" łatwych i umiarkowanie trudnych tematów, ale jednak były to normalne zajęcia. Pierwszą lekcją dzisiaj był angielski, w czym, na szczęście, jestem dość przyzwoita. 
  Gdy weszłam do klasy, zajęłam miejsce w przedostatnim rzędzie, w środkowym rzędzie. Moja przyjaciółka, Hannah, weszła zaraz po mnie. Nie była moją NAJLEPSZĄ przyjaciółką (tak na prawdę, nie miałam takiej), ale była jedną z bliższych dla mnie osób. Pokazałam jej by tu przyszła a ona uśmiechnęła się i mi pomachała.
 - Cześć Del, czuję się jakbyśmy nie widziały się tak długo - Powiedziała Hannah siadając obok mnie.
 - Ja też! Od imprezy na koniec roku szkolnego, u Josha.
Dzwonek zadzwonił akurat gdy Hannah otworzyła usta by odpowiedzieć.
 - Dzień dobry, klaso. - Na pierwszy rzut oka, starsza kobieta, lub jak to ona woli być nazywana, pani Shaw, weszła do klasy. Zaczęła prowadzić lekcje a ja dość szybko zaczęłam odpływać, ale wkrótce przerwał mi dzwonek. Podniosłam moje rzeczy i ruszyłam w stronę szafki. Obróciłam kluczyk z lewej strony na prawą i drzwiczki się otworzyły. Pośpiesznie wzięłam potrzebne książki na następną lekcję która odbywa się po drugiej stronie budynku a chciałam być w klasie na czas.
   Dzień mijał wyjątkowo wolno, ale nadszedł czas ostatniej lekcji, a dokładniej chemii. Weszłam do pomieszczenia, zajęłam swoje miejsce w środkowym rzędzie i czekałam aż przyjdzie nauczyciel i zacznie lekcje. Dzwonek zadzwonił, a jego dalej nie było. Uczniowie rozmawiali ze sobą, ale po jakiś 7 minutach od dzwonka uciszyli się na dźwięk otwieranych drzwi.
 - Przepraszam za spóźnienie, klaso. Nazywam się Pan Styles i jestem waszym nowym nauczycielem chemii, w tym roku.

Wprowadzenie. An Unknown Love by tiffuhnyrose.

Witajcie :)

Jakiś czas temu znalazłam świetne opowiadanie, które bardzo mnie zainteresowało i pomyślałam żeby się nim z Wami podzielić. Dlatego ja, Karolina, i moja przyjaciółka Ada zajmiemy się jego tłumaczeniem. Autorka oczywiście wyraziła zgodę, pod nagłówkiem znajdziecie link do oryginału. Będziemy nie tylko tłumaczyć, ale postaramy się, żeby wszystko wyszło zrozumiale i spójnie.

Rozdziały postaramy się dodawać regularnie, jeśli chcecie być informowani, w komentarzu zostawcie swoją nazwę na twitterze. W razie jakichkolwiek pytań możecie skontaktować się z nami przez twittera, odpowiemy na każde zadane przez Was pytanie.

Karolina - @chersdarling Ada - @thisisbiebah