czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 13

 Lekcja powoli się ciągnęła, jednak ku mojej uciesze, wreszcie dobiegła końca.
 Prawie pobiegłam w stronę mojej szafki, wzięłam książki i ruszyłam do klasy chemicznej która, jak można powiedzieć, jest moją ulubioną klasą; również każdej nastolatki będącej w środku z Panem Stylesem. Ale hej, jestem pewna że mógłby owinąć sobie każdą wokół palca tylko mrugając w jej kierunku.
 - Delilah, pozwolisz na chwilę? - Powiedział Pan Styles kiedy weszłam do klasy. Zostawiłam rzeczy na ławce i podeszłam do niego. Był ubrany w marynarkę, w połączeniu z czarnymi, spranymi, obcisłymi jeansami i miał jakieś okulary przeciwsłoneczne; ten chłopak miał styl i klasę.
 Harry odezwał się kiedy tylko podeszłam do biurka.
 - Panno Stanford, widzimy się dziś wieczorem? - Zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.
 - Tak... O tej samej porze?
 - W tym samym miejscu - dokończył za mnie. Zachichotałam lekko a po chwili i on się zaśmiał. Usiadł w swoim fotelu i dał mi do zrozumienia że jeszcze nie skończył.
 - Del, chcę porozmawiać o wczorajszym incydencie. - Zaczął. Nerwy wzięły górę a ja zawsze zaczynam się jąkać gdy się denerwuję!
 - Wiem, wiem... To nie powinno się zdarzyć, nie moja wina że jesteś taki... UGHH! - Wyrwało mi się.
 - Delilah - Powiedział Harry śmiejąc się ze mnie. Kłopotliwa sytuacja.
 - Przepraszam. - Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, byłam zażenowana tą sytuacją.
 - Jest dobrze, skarbie.
 Skarbie? SKARBIE! Czy on właśnie powiedział do mnie "skarbie"?!
 - Del, chciałem cię pocałować. - Powiedział, przerywając moje rozmyślenia; ale nigdy nie byłam tak szczęśliwa że ktoś mi przerwał.
 - Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale na prawdę cię lubię. Podczas lekcji, muszę walczyć żeby ciągle się na ciebie nie patrzeć. Przyciągasz mnie, czy jakoś tak. Nie mówiąc o tym jak jesteś piękna, chcę cię przytulić, pocałować albo... - Przerwał ale wiedziałam o co mu chodzi; nie wyobrażałam sobie jeszcze seksu na biurku z nauczycielem.
 - Nie chcę nic udawać, cieszę się że się całowaliśmy. - Zakończył utrzymując ze mną pełny kontakt wzrokowy. W tym momencie moje ciało przeszedł totalny szok. On mnie lubi, na prawdę mnie lubi. Powtarzałam sobie to ciągle i ciągle w mojej głowie. Byłam odrętwiała; wyszczerzone oczy, nie mogłam poruszyć ustami poza małym uśmiechem. Facet z moich snów, chciał być ze mną. Mógł wybrać blondynkę z wielkimi cyckami, w swoim wieku, ale nie. Wybiera przeciętną dziewczynę, z niezbyt dużymi piersiami, sześć lat młodszą. Ale, hej! Przyjmuję to.
- Ja.. Ja - Zaczęłam.
- Rozumiem że nie czujesz tego samego, ale--
- Też cię lubię...Bardzo. Po prostu nie wiesz jak bardzo jestem zszokowana faktem że ktoś taki jak ty, jest zainteresowany kimś takim jak ja... - Przerwałam.
 - Dlaczego miałbym cię nie chcieć? Jesteś wszystkim czego mógłbym szukać w dziewczynie. Jeśli myślisz o naszej różnicy wieku, to rzadko się tym przejmuję.
 - Wiem, ja tylko...  - Zawahałam się - Nie jestem piękną dziewczyną, a ty jesteś po prostu cudowny, po prostu nie rozumiem.
 Harry wziął moje ręce i położył na biurku, nie troszcząc się, czy któryś z uczniów może nas zobaczyć.
 - Jesteś dla mnie piękna, i nie wiem dlaczego nie widzisz tego co widzę ja - Harry uśmiechnął się kiedy pochyliliśmy się do siebie. Zobaczyłam że jego oczy omiotły klasę by upewnić się że nikogo nie ma i złączył nasze usta. Pocałunek trwał tylko sekundę, ale to było niesamowite, słodkie i tak dalej.
 - Dzisiaj o dziewiątej, u mnie? - Zapytał Harry obejmując mnie.
 - Oczywiście - Odpowiedziałam dając mu ostatniego buziaka po czym wyszłam z klasy.

***
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

 Na 12 musieliście czekać dość długo, dlatego dodaje ten już teraz :) Pod tamtym było tylko 6 komentarzy, a wcześniej było nawet po 30, co się dzieje? Zostawcie po sobie jakiś ślad, to nas motywuje do tłumaczenia, nie robimy tego tylko dla siebie, mam nadzieje że rozumiecie. Rozdział który tłumaczy Ada powinien się pojawić jakoś w weekend. 
 Karolina x

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

środa, 29 maja 2013

Rozdział 12

  Powoli podnosząc się z łóżka, podeszłam do szafy, gdzie przechowywałam moje luźne ubrania i bieliznę.    Wyciągnęłam spodnie od piżamy i bluzę Victoria's Secret, po czym wspięłam się na moje wygodne, fioletowe łóżko. Ta część dnia była moją ulubioną - otuliłam się ciepłymi kocami, siedziałam w luźnym ubraniu z filiżanką herbaty Yorkshire przy stoliku. Bezcenne... Mogłabym siedzieć tak przez wieczność. Bez dramatów i bólu, które przynosi życie wraz z pierwszą miłością i złamanym sercem. Mogłam poczuć, jak moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe, kiedy moje rzęsy trzepotały dotykając policzków. W końcu nadszedł czas, kiedy pogubiłam się we własnych myślach, i z wielką ulgą i chęcią zapadłam w miły, głęboki sen.

 Obudziłam się z pięknym poczuciem że jest piątek. Pogoda była przewiewna i komfortowa. Było pięknie, to sprzyja włosom. To dobry dzień na ładną fryzurę. Spuściłam je kaskadą po ramionach i się ubrałam. Zeszłam na dół popijając sok i chwyciłam płaszcz który wisiał na krześle.

 - Więc, promieniejesz i jesteś wcześniej tego ranka - Powiedziała wsuwając się w swój biznesowy, czarny płaszcz.
 - Tak, myślę że to będzie dobry dzień i nie mogę nic przegapić.
 Mama lekko skinęła głową.
 - Gotowa?
 - Tak, tak - Odpowiedziałam, biorąc moją torbę. 



****


 - Żegnaj, skarbie.  - Powiedziała mama i odjechała swoim pięknym, czerwonym, BMW. Pomachałam jej, weszłam do budynku i wzięłam książki potrzebne na pierwszą lekcję. 

 - Dzień dobry, panno Stanford - Usłyszałam idąc korytarzem w stronę klasy.
 - Dzień dobry, panie Styles. - Odpowiedziałam mu z promiennym uśmiechem.

 Dzień ciągnął się jak zawsze; ale nie było dzisiaj pracy domowej! (tutaj taniec szczęścia). Usiadłam przy stole jedząc jabłko, podczas czytania notatek z chemii, próbując się trochę na dziś przygotować.

 - Uczymy się, tak? - Zapytała Hannah, zajmując miejsce obok mnie.
 - Tak, proszę pani - Odpowiedziałam nie spuszczając oczu z zapisków. 
 - Cóż, pan Styles ciągle się na ciebie gapi więc powinnaś odłożyć naukę i skupić się na gorącym towarem siedzącym parę metrów od ciebie.
 Podniosłam głowę zabierając moje zielone oczy z notatek i zdałam sobie sprawę, że Hannah ma absolutną rację.  Pan Styles patrzył się prosto na mnie, nawet nie próbując tego ukryć. Lekki uśmiech pojawił się na moich ustach, udawał że jest zainteresowany co mówią inni nauczyciele, jednak nie spuszczał ze mnie wzroku. Niestety, nasz kontakt wzrokowy został przerwany przez innego nauczyciela który najwidoczniej miał sprawę do Harry'ego, bo szturchnął go lekko w ramię.  
 - Ziemia do Del?! - Hannah machnęła ręką przed moją twarzą. 
 - Przepraszam, przepraszam! - Powiedziałam potrząsając głową by skupić się z powrotem na naszej dyskusji. 
 - Czy wy macie coś do siebie? - Zapytała unosząc brew. 
 - Co?! Nie, oczywiście że nie! On jest moim pierdolonym nauczycielem, Hannah!
 - Serio Delilah, znam cię na tyle długo że wiem kiedy kłamiesz.  Więc...Spałaś z nim? Jak duży jest jego penis? Czy jego usta są tak miękkie, na jakie wyglądają? - Zaczęła wymieniać swoje wulgarne pytania. Śmiałam się przez następne dwie minuty, aż w końcu opanowałam się by móc wypowiedzieć następne słowa.
 - Hannah! Nic nie dzieje się między nami. Ale, jeśli miałabym zgadywać, to powiedziałabym że jest bardzo wyposażonym człowiekiem.  - Odparłam. Zachichotałyśmy na tyle głośno, że skupiłyśmy na sobie wzrok inny, w tym pana Stylesa. Nie wiedział że właśnie omawiałyśmy jego narządy. Obydwie podskoczyłyśmy na dźwięk dzwonka i skierowałyśmy się w stronę naszych szafek. Złapałam książki lekko śmiejąc się do siebie i udałam się do następnej klasy.


***


BARDZO Was przepraszam że tyle nie było rozdziału, ale Ada nie miała do tego głowy ani czasu. Dlatego ja przejęłam jej rozdział, ona przetłumaczyła początek a ja resztę. Obiecuję że za to że tyle czekaliście, następny pojawi się do piątku.


 Karolina :)

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 11

 Weszłam do domu, było ciepło i cicho: po prostu tak jak każdy lubi. Zapach herbaty nadal od ra -na wypełniał wnętrze, gazety dalej leżały porozrzucane w jadalni.
 Położyłam płaszcz na krześle, pobiegłam do swojego pokoju i wyjęłam z torebki iPhone'a. Przypomniałam sobie że mama nie wróci przed późnym wieczorem, więc równie dobrze mogę wykorzystać ten czas i słuchać muzyki na cały dom. "What Do You Take Me For" - Pixie Lott zaczęło rozbrzmiewać w moim pokoju. Tańczyłam aż piosenka dobiegła końca, wtedy położyłam się na łóżku, wpatrując się w sufit i gubiąc się we własnych myślach.
 "On na prawdę mnie pocałował" Pomyślałam, a mój uśmiech rósł. "Piękny...Pierdolić to, tak przepiękny mężczyzna mnie pocałował". Czułam się tak bardzo pewna siebie w tej chwili, co było niezwykłe w moim życiu.
 Nagle zdałam sobie sprawę że muzyka nie leci i to już długo. Spojrzałam na iPoda i zaczęłam na niego krzyczeć za to że jest tak lekceważący, (tak, mówię do rzeczy nieożywionych, yolo), ale wtedy zobaczyłam moją mamę stojącą w drzwiach z uśmiechem na twarzy.
 - Oh, przepraszam, nie wiedziałam że jesteś w domu - Powiedziałam, siadając na łóżku i poprawiając koszulkę która podniosła się ponad pępek.
 - Wszystko w porządku, ale czemu jesteś taka szczęśliwa, skarbie? - Spytała i usiadła na krawędzi mojego łóżka.
 - Bez powodu - Skłamałam - Po prostu jestem zadowolona po skończonej pracy, to wszystko - Przygryzłam wargę i unikałam kontaktu wzrokowego, bo wiedziałam, że mama na mnie spogląda.
 - Delilah - Zaczęła - Też jestem dziewczyną, kochanie i wiem że nie jest to powód dla którego jesteś taka roztrzepana. Czy to chłopak? - Zapytała podejrzliwie. Przeniosłam wzrok na moje conversy, jestem pewna, że moja
 - No tak można powiedzieć - Mama zaśmiała się lekko i potrząsnęła głową.
 - Twoje zaróżowione policzki było widać od razu gdy weszłam do pokoju, skarbie. Na prawdę go lubisz, prawda?
 - Tak - Odpowiedziałam - Ale to nigdy się nie stanie...
 - Cóż, dlaczego tak mówisz. Jesteś piękna, zabawna - Moja mama zaczęła wymieniać listę.
 - Tu chodzi o moją pewność siebie - Przerwałam - Poza tym to po prostu skomplikowane, nie uda się.
 - Nigdy nie mów nigdy, kochanie. Życie często cię może zaskoczyć. - Powiedziała wychodząc z pokoju.

***

Przepraszam, musicie mi wybaczyć że czekaliście na to aż tydzień, bardzo krótki, wiem, ale w ogóle nie miałam do tego głowy :( Zbytnio nie dzieje się w tym odcinku, ale miło by było gdybyście zostawili po sobie jakiś ślad. Jeśli macie jakieś uwagi - walcie śmiało. 
 Karolina :)x

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 10


- Gotowa? - zapytał Harry, kiedy zarzuciłam mój czerwony płaszcz na ramiona.
Sklep był dziś naprawdę przepełniony, więc nie miałam czasu na naukę z panem Stylesem podczas pracy, więc postanowiliśmy udać się do jego mieszkania i uczyć się tam.
- Gotowa.
Ja i Harry wyszliśmy z kawiarni, a kiedy zamknęłam drzwi, ruszyliśmy do jego samochodu. Kiedy usiadłam na miejscu pasażera, położyłam moją torebkę i resztę rzeczy na podłodze. Harry zapiął pas, powoli zawracając samochód. Posłał mi mały uśmiech, zanim odwrócił się, żeby mógł zobaczyć nieduży parking, z którego chciał się wycofać. Po krótkich 3 minutach jazdy, Harry zaparkował na dużo większym parkingu niż przy Starbucks, w otoczeniu kompleksu apartamentów. Obserwowałam budynek przez chwilę, zastanawiając się co może się stać w czasie wspólnej nauki.
- Idziesz? - najwidoczniej zamyśliłam się na dobre kilka minut, bo Harry czekał na mnie na zewnątrz samochodu.
- Tak, przepraszam - powiedziałam, odrzucając moje myśli.
Chwyciłam moją torbę i otworzyłam drzwi, żeby moje oczy zostały zaczarowane przez Harrego.
- Przestań pchać drzwi. Chciałem ci je otworzyć - powiedział Harry udając nadąsanego, co wyszło mu bardzo dobrze, mimo że miał twarz szczeniaczka na szczycie ciała pieprzonego boga seksu.
- Tak bardzo, baaaardzo przepraszam - powiedziałam sarkastycznie - Pozwolisz, że zamknę drzwi, dzięki czemu będziesz mógł mieć swoją szansę?
- W sumie to tak. Mógłbym rzeczywiście ją uzyskać - odpowiedział Harry.
Zachichotałam ze względu na jego żartobliwy stosunek w naszych rozmowach, które naprawdę łatwo nam szły. Za każdym razem rozmawiamy tak, jakbyśmy znali się od zawsze. Jest jak jeden z tych naprawdę dobrych przyjaciół, z którymi możesz stracić kontakt, ale odzyskujecie go, a po jakimś czasie wasze relacje stają się jeszcze lepsze.

Na jego życzenie, wsadziłam nogi z powrotem do auta i zamknęłam drzwi, czekając aż Harry wypełni swoją powinność.
Harry położył dłoń na drzwiach i z łatwością je otworzył.
- Dziękuję - powiedział.
- Oh, przyjemność po mojej stronie - stłumiłam chichot na końcu zdania, powodując że Harry się zaśmiał.
- Jesteś naprawdę urocza, Delilah - powiedział, zamykając drzwi samochodu.

Szłam za Harrym, kiedy podszedł do drzwi z numerem 125 namalowanym na tabliczce umieszczonej na środku drzwi. Włożył klucz do zamka i obrócił do w prawo.
- Witaj w moim mieszkaniu - powiedział, otwierając drzwi i włączając światło.
W tej chwili wszystko co mogłam zobaczyć, to sofa, telewizor i wielki czarny skórzany fotel, który wyglądał wygodnie, kiedy jest się - tak jak ja - na nogach przez 4 godziny. Mieszkanie było słabo oświetlone przez małą lampę ustawioną na stole. Kiedy Harry włączył światło, miałam o wiele lepszy widok na jego "skromną siedzibę".
- Czuj się jak u siebie w domu. Zaraz wracam, znajdę tylko jakiś papier i długopisy. Chcesz coś do picia? - zapytał.
- Wystarczy woda - odpowiedziałam, zdejmując mój płaszcz i wyciągając z plecaka podręcznik od chemii.
Kilka minut później, Harry wrócił z dwoma szklankami wody. Założyłam, że jedna była dla niego, a druga dla mnie. Posłałam mu uśmiech mówiący "dziękuję" - odpowiedział mi podobnym, w stylu "nie ma sprawy". Właśnie w tedy zajął miejsce obok mnie na swojej pluszowej kanapie.
__________________________________

Po 45 minutach mojego czystego braku naturalnej inteligencji, wreszcie zrozumiałam, co robię. Ale oczywiście podczas nauki musiałam przemycić kilka spojrzeń Harrego - nie mogłam wytrzymać dnia bez gapienia się na tego faceta. To trochę jak obsesja. Jednak gdybym nie była tak uważna, nie mogłabym dostrzec tych wszystkich uroczych min na jego twarzy, kiedy próbowałam wytłumaczyć mi coś naprawdę trudnego. Można powiedzieć, że to nie jest tylko zauroczenie. Zaczynam poważnie lubić tego człowieka, u którego niestety nigdy nie będę miała szans. To zabija mnie każdego dnia, to że nie będę go mieć. Może dlatego staram się z nim być tak blisko jak tylko się da i tak długo, jak tylko mogę - w tedy mogę do woli myśleć o swoim bajkowym życiu u jego boku.
Cały ten czas spędzony z nim był dla mnie naprawdę cenny, widząc że jesteśmy dla siebie jak przyjaciele, mimo różnicy wieku między nami. Harry był doskonałym materiałem na chłopaka. Uroczy, przystojny, inteligentny, dobrze ubrany. Boże, mogłabym spędzać z nim cały mój wolny czas, gdybym tylko znalazła wolną chwilę.
- Mam nadzieję, że trochę pomogłem - powiedział pan Styles, wyrzucając zarysowane kawałki papieru.
- I tak zrobiłeś, dziękuję.
- Proszę bardzo - powiedział Harry, zerkając na zegarek. - Cóż, jest 21:45, kiedy musisz wrócić do domu?
- Mama powiedziała, że przed 22:30 - odpowiedziałam.
- Możesz zostać, porozmawiamy, potem zabiorę cię do domu. To znaczy, jeśli to w porządku - powiedział grzecznie.
- Brzmi świetnie. O czym chciałbyś porozmawiać?
- Cóż, opowiedz mi coś o sobie - powiedział Harry, przysuwając się o kilka centymetrów bliżej mnie. - Jak, na przykład, masz jakieś plany na przyszłość - studia, lub kariera?
Przemyślałam cały mój plan na życie, moje marzenia i ustalone sobie cele, aż wreszcie lekko się uśmiechnęłam.
- Chcę zostać kimś w rodzaju psychologa dziecięcego. Wiesz, dla dzieci które przeszły rozwód rodziców, były w trudnej sytuacji w domu, coś w tym stylu - wyjaśniłam.
- To słodkie - zaczął Harry - Wyglądasz na osobę, którą cieszyłoby takie zajęcie. Więc... masz chłopaka albo bliskich przyjaciół? - powiedział, patrząc na swoje stopy.
- Nie, a ty? - zapytałam, podświadomie przygryzając dolną wargę.
- Tak jak ty - odpowiedział z uśmiechem.
- Masz rodzeństwo? - powiedział. Przypuszczam że po to, aby odsunąć tamten temat na bok.
- Nie, jestem jedynym dzieckiem. A co z tobą?
- Mam starszą siostrę o imieniu Gemma - odpowiedział.
- Twoi rodzice są nadal razem? - zapytałam go.
- Nie - Harry zatrzymał się na sekundę. - Ale mam ojczyma. A twoi? - zapytał.
- Nie, mój ojciec zostawił mnie i mamę kiedy miałam 10 lat, nie widziałam go od tej pory - powiedziałam, opuszczając głowę, aby uniknąć tego kontaktu wzrokowego, którego się bałam. Mój tata nie był łatwym tematem do rozmowy, po prostu nie rozumiem, jak można porzucić swoją rodzinę tak jak on. Nie rozumiem tego. Kiedy te myśli przebiegały przez moją głowę, poczułam łzy napływające do moich oczu. Otarłam dłonią twarz starając się, żeby wyglądało to jak zwyczajny gest, ale niestety, nie udało się. Poczułam silną, ale delikatną rękę na moim ramieniu, która zaczęła delikatnie masować moje ramię w tę i z powrotem.
- Nie musisz o tym mówić, jeśli nie chcesz, ale pamiętaj że zawsze jestem tutaj, jeśli czegoś potrzebujesz - Harry cicho wyszeptał do mojego ucha.
- Dziękuję - odpowiedziałam drżącym głosem.
- Nie rozumiem... - zaczął Harry, jednak natychmiast się zatrzymał.
- Nie rozumiesz czego? - zapytałam z czystej ciekawości.
- Ja tylko... Nie mogę zrozumieć, jak ktoś mógł zostawić tak piękną i wspaniałą dziewczynę jak ty - słowa same wyleciały z ust Harrego, a były one dla mnie niesamowicie przyjemne.

Uniosłam twarz, żeby spojrzeć na jego. Miał miękkie, pocieszające spojrzenie, dzięki któremu można się zrelaksować, kiedy tylko się na niego patrzy. Uniósł kciuk do mojego policzka, i delikatnie go gładził, ocierając błądzącą łzę. Pochylił się powoli bliżej do mojej twarzy. Mój oddech zatrzymał się w gardle, mój mózg nie mógł funkcjonować, moje oczy były zamglone. To było jakbym się upiła, ale on, Harry Styles był jak narkotyk, mój organizm zareagował na niego, jak na osobiste potrzeby. Poczułam się, jakbym latała. Spojrzałam mu głęboko w oczy, a potem z powrotem na usta - zawsze były takie kuszące... Była to ostatnia rzecz, jaką zobaczyłam, zanim poczułam dotyk miękkich warg dotykających moich. Walczyliśmy ze sobą jak dwa kawałki układanki, które szukały swojego kumpla, z którym miały się połączyć. On był mój, a ja byłam jego.

Jego dłoń znalazła się na moim policzku, gdy pogłębił nasz instensywny pocałunek. Przysunęłam się do niego, pozwalając mojemu ciału znaleźć się blisko niego, nadal całując go w czystej synchronizacji. Po około pięciu minutach, w końcu oderwaliśmy się od siebie. Nasze klatki piersiowe unosiły się, oddychaliśmy ciężko. Całowanie może być cholernie wyczerpujące, jak kilkugodzinna praca. Spojrzałam na niego nieśmiało, ale wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy, który zdawał się tam pozostać na zawsze.
- Ja... przepraszam... Ja tylko... - Harry wyjąkał - Nie mogę nic na to poradzić. Jesteś taka niesamowita i...
- I co? - namawiałam go do końca.
- I... lubię cię... bardzo - powiedział Harry uśmiechając się i ukazując dołeczki.
- Cóż - zaczęłam - Też cię lubię - skończyłam cicho.
- Naprawdę?
- Nie, po prostu pocałowałam cię mimo to, że uważam że jesteś odrażający i brzydki - Ooohh, sarkazm, pokocham to.
Chichot opuścił jego usta.
- Lepiej zawiozę cię do domu - powiedział, kiedy wstał i poprawił koszulę, dzięki czemu mogłam zobaczyć kawałek jego brzucha.
- Ale jest mi tak wygodnie... - wyciągnęłam się w fotelu.
Nagle 2 ramiona owinęły mnie wokół ciała, jedna ręka znalazła się pod moimi nogami, druga za plecami. Zachichotałam, owijając ręce wokół jego szyi.
Harry zaniósł mnie do swojego samochodu i postawił mnie tuż przy drzwiach od strony pasażera.
- Dziękuję, Harry - powiedziałam, siadając w wygodnym fotelu.

_____________________________________________

- Zobaczymy się jutro Delilah - powiedział Harry, zatrzymując samochód przed moim domem.
- Jasne - odpowiedziałam.
Flirtuj Delilah, flirtuj, pomyślałam, zabierając moje rzeczy.
Powoli pochyliłam się w stronę pana Stylesa i dałam mu buziaka w policzek.
- Do zobaczenia - powiedziałam z figlarnym uśmieszkiem.
Na twarzy Harrego pojawił się uroczy uśmiech, wraz z wyrazem pewnego rodzaju szoku. Rany, jutro w szkole będzie niezła zabawa.
Zacisnęłam dłoń na klamce przy drzwiach i otwierając poczułam uderzenie zimnego, gorzkiego powietrza. Spojrzałam na Harrego jeszcze raz, zanim udałam się po schodach do ganku i znalazłam się w moim przytulnym domu.

___________________________

P R Z E P R A S Z A M

Przepraszam bardzo, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Nie miałam po prostu do tego głowy i nerwów. Szkoła, nauka, rodzice, sami wiecie.

Kocham Was najmocniej na świecie ♥
Adzia.

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 9

- Więc, kim był ten chłopak z którym wczoraj rozmawiałaś? - Moja szefowa, Tracie, zapytała kiedy ja robiłam cappucino.
 - To mój nauczyciel chemii - Odpowiedziałam z uśmiechem; nawet sama myśl o nim wywoływała uśmiech na mojej twarzy, coś mnie wzięło i o tym wiedziałam.
 - Na prawdę? - Zapytała - Po sposobie w jaki na siebie patrzyliście, myślałam że się umawiacie.
  Moje policzki się zaróżowiły kiedy przygryzłam wargę powstrzymując uśmiech.
 - Nie - Stwierdziłam, starając się nie robić z tego czegoś wielkiego, kiedy w środku wariowałam z powodu tego że wzięła nas za parę. - On jest po prostu fajnym facetem, to tyle.
 - Oh proszę, wasza dwójka zdecydowanie ze sobą wczoraj kręciła - Powiedziała lekko mnie popychając.
 - Trace, to mój nauczyciel, nie mogę się umawiać z nauczycielem.
 - Kto tak powiedział? - Posłała mi sarkastyczne spojrzenie - Wiek to tylko liczba, kochanie. Jeśli uważasz że coś do niego czujesz, nie daj się nikomu od tego odciągnąć lub stanąć wam na drodze. Poza tym, wasze dzieci byłyby całkowicie cudowne. - Powiedziała i cicho pisnęła. Zaśmiałam się na jej komentarz i wróciłam do pracy, choć jej słowa skutecznie mnie w tym rozpraszały.

***

 Przyłapałam się na odliczaniu do zobaczenia jak przystojniak wchodzi przez drzwi. Wszystkie myśli ostatnio krążyły wokół niego i musiałam przyznać że mi się podoba. Ale szczerze mówiąc, komu nie.

 Była już 8:30, tylko parę minut aż zobaczę jego uśmiech, oczy, włosy, wszystko. Znowu zaczęłam odliczać, aż usłyszałam dzwonek i dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam głowę by ujrzeć jego czarujący uśmiech.
 - W samą porę - Powiedziałam trochę za głośno ze słodkim uśmiechem.
 - Ah, tak? - Odpowiedział uwodzicielskim głosem tak samo jak ja. 
 - Co chcesz do picia?
 - To samo co wczoraj. - Zaczął - To moje ulubione. 
 - Już się robi - Podeszłam do miksera i dodałam wszystkich niezbędnych składników by napój był doskonały.
 Pan Styles, albo Harry, siedział w rogu na krześle czytając coś. Wlałam napój do dużego kupka i ruszyłam w jego stronę. 
 - Proszę bardzo - Powiedziałam, wyciągając moją rękę w jego stronę.
 - Dziękuje - Powiedział biorąc koktajl z mojej ręki. - Delilah?
 - Tak Harry? - Zapytałam grzecznie. Wyciągnął coś z kieszeni i podał w moją stronę. Zauważyłam że jest to  10 dolarów. 
 - Za co to? - Spojrzałam na niego zdezorientowana. 
 - Za koktajl, oczywiście. 
 - Nie mogę tego przyjąć, jedyne co zrobiłam to napój i to że go tobie przyniosłam. Nie zbudowałam ci domu, czy coś. - Starałam się umieścić trochę humoru w tej dziwnej sytuacji.
 - Ale nigdy nie obsługiwała mnie tak śliczna kelnerka, więc myślę że zasługujesz - Powiedział ze swoim jakże seksownym uśmiechem na jego już pięknych rysach. Zarumieniłam się lekko na jego miły i pochlebny komplement. Ten człowiek wiedział jak działać na kobiety. 
 - Wezmę to tylko jeśli dasz mi 4 na następnym teście z chemii - Powiedziałam z figlarnym wyrazem twarzy. Zaśmiał się na moim prośbę.
 - Stoi. 
 - Na prawdę?! - Oczywiste zaskoczenie pojawiło się na mojej twarzy, on jest najlepszym pieprzonym nauczycielem.
 - Tylko jeśli nikomu nie powiesz - Powiedział z uśmieszkiem. 
 - Dziękuje - Wymieniliśmy uśmiechy kiedy włożył pieniądze do mojej ręki. 
 - Nie ma problemu. Teraz lepiej bądź dla mnie miła po tym jak zgodziłem się na naszą małą umowę. 
 - Oh, tak będzie - Powiedziałam automatycznie wracając do pracy.


____________________________

  Ok, myślę że mogę wam zdradzić że w przyszłym rozdziale będzie już prywatna lekcja Harry'ego i Delilah............. :)
 Dziękujemy BARDZO za każdy komentarz, to wiele znaczy dla nas, że doceniacie wysiłek który wkładamy w tłumaczenie. Im więcej komentujecie - tym szybciej jest następny rozdział, gdyż nasze chęci są większe. Nie mam pojęcia kiedy Ada przetłumaczy 10 rozdział, ale na pewno szybko.

 Kocham Was, Karolina @chersdarling :)

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 8


- Co jest kurwa... - powiedziałam sama do siebie. - Czy... czy - zająknęłam się - Czy ja naprawdę miałam niemoralny sen o panu Stylesie?
Pokręciłam głową, próbując otrząsnąć się i pozbyć wspomnień z mojego dzisiejszego snu. To było jak rozpoczęcie dnia, kiedy jest gorąco, i to aż przeszkadza. Zbyt dobrze.
Wyłączyłam budzik i rzuciłam moją kołdrę na bok. Umieściłam nogi na moim miękkim, pluszowym dywanie, wstałam i skierowałam się do łazienki, gdzie skończyłam moją codzienną rutynę (to jest: prysznic, umycie zębów, włosy, makijaż, a na końcu jakiś odpowiedni strój) Dziś zdecydowałam się ubrać to >http://www.polyvore.com/unknow_love/set?id=42807552&lid=1346788<

Kiedy skończyłam, udałam się na dół po schodach, gdzie znalazłam spoczywającą na blacie kuchennym wiadomość od mojej mamy.
"Musiałam iść do pracy wcześniej, przepraszam! Kocham cię, mama" przeczytałam.
Z moich ust wydobyło się westchnienie; chwyciłam torebkę z krzesła i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego.

Po pięciu minutach czekania na autobus, marznięcia na zimnym deszczu i piętnastominutowej jeździe autobusem, modliłam się, żeby dzień skończył się tak szybko jak to możliwe.
Pchnęłam drewniane drzwi, którymi weszłam do szkoły, i udałam się do mojej szafki.
- Dzień dobry, pani Sanford - powiedział pan Styles z uśmiechem.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, patrząc się na niego przez chwilę. Nagle wszystkie wspomnienia z mojego snu powróciły. Jego umięśniony brzuch, lśniąca skóra, męskie jęki, jego usta które miałam na własność. Ogromna przyjemność, którą mi dał. Cholera.
- Wszystko w porządku? Wydajesz się być trochę zdezorientowana - zapytał Harry z zaciekawieniem.
- Tak... - odpowiedziałam, nadal zatracona w moich rozmyśleniach. - Jestem po prostu zmęczona, to wszystko - odpowiedziałam, jednocześnie patrząc na jego usta, zastanawiając się, czy w rzeczywistości czułyby się tak samo dobrze w kontakcie z moimi, jak w moim śnie.
- Cóż, mam nadzieję, że pozostaniesz przytomna do ostatniej godziny - powiedział idąc w kierunku jego klasy.
Stałam tam i patrzyłam jak odchodzi, dopóki nie znalazł się w sali, ponieważ nie mogłam już widzieć jego ciała. Otrząsając się z transu, złapałam wszystkie potrzebne przedmioty i skierowałam się na pierwszą lekcję.

Na szczęście lekcja minęła zaskakująco szybko, ale jestem pewna że tylko dla tego, że nie mogłam się na niej skupić - mój umysł co chwila odtwarzał mój sen na nowo. Do czasu 8 lekcji byłam już mocno sfrustrowana seksualnie. To nie tak, że starałam się zatrzymać mój umysł od rozmyślań, ale wydawało mi się, że po prostu wszystko przypomina mi sen. Kiedy zadzwonił dzwonek sygnalizujący, że nadszedł czas, żebym wzięła swoje rzeczy i udała się na ostatnią lekcję, starałam się mentalnie przygotować do bycia w dystansie do Harrego, lub pana Stylesa, jakkolwiek wolał. Nie gap się, nie śliń się, nic z tych rzeczy, pomyślałam, wchodząc do jego klasy.
- Rozbudziłaś się? - zapytał Harry, kiedy udałam się na moje miejsce. Posłałam mu nieśmiały uśmieszek, zanim zajęłam moje miejscu.
Lekcja poszła tak jak zawsze - oceny z ostatniej pracy domowej, krótki wykład i nowy zakres zadań. Kiedy pisałam ostatnią część notatki, zadzwonił dzwonek.
- Delilah... - zwróciłam uwagę na panu Stylesie - Podejdź tu, proszę.
Zmieszana udałam się do jego biurka, które znajdowało się w rogu sali.
- Tak, panie Styles? - powiedziałam, umieszczając rękę na krawędzi biurka, gdzie mimochodem zatrzymałam biodro.
- Panno Sanford, zauważyłem że siłowałaś się ze swoją pracą domową - zaczął Harry.
- Tak... Myślę, że po prostu tego nie łapię - westchnęłam lekko zakłopotana. Ten facet był pieprzonym geniuszem; bynajmniej takim wydawał mi się być. Kiedy pan Styles mierzył mnie wzrokiem, przygryzłam wargę, co było moim nerwowym nawykiem. Potem jednak wrócił do nawiązania ze mną kontaktu wzrokowego.
- No cóż, jeśli potrzebujesz pomocy, byłbym szczęśliwy jeśli mógłbym ci pomóc po szkole lub kiedy tylko czas ci na to pozwoli, oczywiście to będzie bezpłatne - powiedział Harry, uwodzicielsko przymrużając oczy.
- Hm, w tygodniu pracuję od 16 do 21, więc po szkole nie dam rady.
Harry stuknął ołówkiem obok dziennika, jego twarz wyglądała jak "muszę głęboko pomyśleć".
- Mógłbym przyjeżdżać do twojej pracy w tedy co zwykle, jeśli nie będę akurat zajęty - zasugerował.
- A jeśli sklep będzie zatłoczony?
- Wtedy możemy pouczyć się w moim samochodzie, lub pójść do mojego mieszkania, jeśli zależy ci na wygodzie - zasugerował Harry ze skromnym uśmiechem.
- Dobrze, pasuje mi - odpowiedziałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Wiesz... - zaczął Harry - Powinnaś częściej odsłaniać twarz; ludzie częściej będą mogli oglądać twoje piękne oczy - zakończył, będąc uczciwym, co mogłam poznać po tonie jego głosu.
Przygryzłam wnętrze policzka, żeby mój, widoczny już uśmiech, zniknął z twarzy.
- Dziękuję - odpowiedziałam nieśmiało i cicho; niecodziennie dostaje się komplementy od boga seksu.
- Proszę bardzo - dodał Harry, nadal z pięknym uśmiechem na jego pełnych, różowych ustach.
- Więc... do zobaczenia wieczorem? - wtrącił, prawdopodobnie po to, żeby uniknąć niezręcznej ciszy, zakładając na szerokie ramiona czarny płaszcz.
- Tak, na razie - powiedziałam, jednocześnie udając się do szafki, która była niedaleko sali. Rzuciłam moją ciężką książkę od chemii i inne rzeczy potrzebne do lekcji na dno szafki i udałam się na zewnątrz w kierunku przystanku.

________________

Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze.
Kocham Was bardzo, Adzia.

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 7

 Wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam ostrożnie po schodach. Hej! Nigdy nie wiadomo, to mógł być bandyta. Ale, jak się składa, to moja mama weszła tanecznym krokiem przez drzwi, zdejmując płaszcz i zawieszając na krześle.
 - Kochanie! Co ty robisz na nogach tak późno? - Dopiero wtedy spojrzałam na zegarek który stał na piecu w kuchni.
 - O cholera! Nie miałam pojęcia że jest tak późno!
 - Uważaj na swój język, młoda panno. - Powiedziała mama, zdziwiona moim doborem słów.
 - Przepraszam, jestem po prostu zmęczona.
 - No to idź do swojego pokoju i trochę się prześpij, skarbie - Pocałowała czubek mojej głowy.
 - Dobranoc - Powiedziałam i skierowałam się do swojego pokoju. Szybko zdjęłam moje ubrania i weszłam do łóżka, gdzie przykryłam się fioletową kołdrą i zgasiłam światło.

_______________________

 - Przestań, Harry - Powiedziałam z głośnym chichotem, kiedy kolejny raz zaczął całować moją szyję.
 - Ale musisz trochę odpocząć -  Jego głos zabrzmiał od strony mojego karku.
 - Nie, muszę uczyć się na angielski - Odpowiedziałam z lekkim rozdrażnieniem w głosie.
 - Wiesz co mam na myśli... Skarbie, musisz się trochę odpocząć.
 Westchnęłam ciężko, wiedząc, że mówi prawdę.
 - Dobrze, a więc myślisz że co pomoże mi się zrelaksować? - Figlarny uśmiech pojawił się na twarzy obydwu z nas; powinniśmy robić to częściej.
 - Może trochę tego... - Przybliżył twarz niebezpiecznie blisko mojej. Jego usta były okropnie kuszące, miałam na nie ochotę, oh, tak bardzo. Ale Harry był zbyt zajęty, drażnieniem mnie będąc tak blisko fizycznego kontaktu ze mną, jak tylko mógł. Nasze usta lekko ocierały się o siebie.
  Po prostu nie mogłam już tego znieść; on dokładnie wiedział co robi i jaki ma na mnie wpływ. Przycisnęłam moje usta do jego, aby pokazać jak bardzo tego potrzebuje. Oddał mi pocałunek, tak chętnie, mój Boże, usta tego chłopaka to czysta rozkosz i ekstaza. Przy każdym kontakcie naszych ust coraz bardziej się od nich uzależniałam, po prostu czułam, jakbym latała. Przejechałam językiem wzdłuż jego dolnej wargi, prosząc o wejście. Nasze usta i języki poruszały się teraz w totalnej synchronizacji, podczas kiedy jego lewa ręka powoli znalazła się na moim biodrze, dzięki czemu mógł mnie przyciągnął bliżej do swojego ciała. Gdy to zrobił, poczułam jak jego ręka wkrada się pod moją bluzkę. Zagryzłam wargę, patrząc w jego oczy w których było widać pożądanie. Uśmiechnął się do mnie i kontynuował podnoszenie mojej bluzki, aż na mojej górnej części ciała nie pozostało nic, poza czarnym, koronkowym stanikiem.
Harry oblizał wargi obserwując moje piersi, dopóki nie podniósł mojego podbródka by spojrzeć mi w oczy. Przycisnęłam usta do jego ust, naciskając mocniej i z jeszcze większym pożądaniem niż wcześniej. W końcu złapałam rąbek jego T-Shirtu i na chwilę przerwaliśmy pocałunek by go zdjąć.
  Mięśnie Harry'ego nie były stonowane, można było powiedzieć że pracował nad sobą. Jego opalenizna była bonusem dla klatki piersiowej i ramion. Po krótkim sprawdzeniu jego ciała znów wróciłam do różowych ust.
 Przeniósł swoją lewą rękę na moje plecy i lekko mnie uniósł idąc w stronę łóżka. Powoli na nie opadł ciągnąc mnie za sobą. Odetchnęłam chwilę leżąc na nim, moja frustracja seksualna wzrosła, prawie nie miałam kontroli nad moim ciałem i nad tym co robię. Przeniosłam rękę na jego brzuch i zjechałam niżej by pociągnąć gumkę od jego czerwonych spodenek. Harry pomógł mi unosząc biodra, aż były przy jego kostkach, po czym wylądowały gdzieś za łóżkiem. Przekręcił się tak że teraz on był na górze. Zaczął od delikatnych pocałunków na moim obojczykach. Pocałował część moich piersi których biustonosz nie zakrywał i powoli pociągnął w dół moje czarne spodnie dresowe. Z uśmiechem na ustach odrzucił je do tyłu.
  Wtedy Harry zaczął całować moje nogi, aż dotarł do wewnętrznej strony moich ud. Oddech ugrzązł mi w gardle kiedy dotarło do mnie co się dzieje w tak krótkim czasie. Harry chwycił gumkę mojej bielizny która szybko wylądowała gdzieś w sypialni. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek i przygryzł wargę, co podnieciło mnie jeszcze bardziej. Harry powoli rozłożył moje nogi, trochę boleśnie, a następnie przycisnął swoje usta do moich ud, dając mi buziaka, zanim jego język powoli wślizgnął się w moje centrum. Jęknęłam zaczerpując powietrza przez nowy, mokry kontakt w mojej najbardziej wrażliwej okolicy. Czułam, jak usta Harrego unoszą się w uśmiechu na mojej skórze. Harry przeniósł jego język z powrotem do mojego punktu przyjemności. Moje ciało było w totalnym szale. Przesunęłam rękę w dół głowy Harrego, by chwycić garść jego falistych włosów. Kiedy jego język wysunął się z mojej łechtaczki, czułam ciepło narastające w moim ciele, jakbym była blisko końca. Harry zauważył to, również ze względu na moje spastyczne jęki. Powoli wsunął we mnie palec, delikatnie ssąc moją łechtaczkę. To działanie sprowadziło mnie na krawędź, mój oddech był nieregularny, podobnie jak moje jęki.
- Mmm, Harry. M-myślę, że ja...

Beep, beeb, beeb! Mój budzik zadzwonił.
Usiadłam na łóżku, ciężko oddychając, z delikatnym rumieńcem na policzkach.

_______________________________

Rozdział został w większości przetłumaczony przez Karolinę, natomiast końcówkę przetłumaczyłam ja.
Przyznam że tłumaczyło mi się go dość... niekomfortowo haha, no ale skoro podjęłam się tego, musiałam przetłumaczyć. Od razu chcę przeprosić, że rozdział nie pojawił się przez 3 dni. Rozdział 8 na sto procent dodam jutro, a co do następnego - nie jestem pewna.

Adzia {@thisisbiebah} :)